Tęskniłam za słuchaniem Taylor Swift w samochodzie, zamiast na Spotify.
Tęskniłam za kinami, kiedy oglądałam „Once Upon A Time…In Hollywood”.
Tęskniłam za spacerami z psem, kiedy oglądałam śmieszne filmy z kotami w internecie.
Tęskniłam za koncertami, kiedy słyszałam, że sąsiad gra na pianinie.
Tęskniłam za spotkaniami twarzą w twarz, kiedy rozmawialiśmy przez telefon.
Tęskniłam za ulicami mojego miasta chodząc po ulicach Night City.
Tęskniłam za makijażem patrząc w lustro.
Tęskniłam za makaronem z krewetkami z ulubionej restauracji, chociaż straciłam aptetyt.
Tęskniłam za Kenzo World, nie czując nic. A jednocześnie tak wiele.
W każdej sekundzie w ciągu ostatnich 240 godzin.